czwartek, 24 października 2013

Rozdział 2

-hmm... no okej, ale proszę was nie róbcie mi siary - powiedziałam błagalnym głosem 
- Lil nic się nie bój, nawet nie nas nie zauważysz - powiedziała 
- mam taką nadzieję - usłyszałam tylko cichy chichot Marceli - no co - spojrzałam na blondynkę 
- nie nic, nic 
- więc kiedy ten wyjazd ? - zapytałam 
- a kiedy jest ta osiemnastka Michaela ? - zapytała mama, ej zaraz skąd ona wiedziała że Michael robi imprezę - powiedziałam sobie w  myślach 
- skąd wiesz że Michael kończy osiemnaście lat i do tego że robi imprezę - spojrzałam na rodzicielkę 
- skarbie nie wiem czy pamiętasz,  że znam mamę Michaela. - zaśmiała się. No i wszystko jasne, trzeba tylko spytać czy mnie na nią puści. 
- racja, mamo a pro po tego , to mogę iść na te urodziny prawda 
- no nie wiem, nie wiem, zastanowię się 
- oj skarbie przecież nic się nie stanie jak pójdzie - odezwał się Harry, w głębi duszy mu za to dziękowałam, już parę razy namówił mamę aby puściła mnie na imprezę i nie żałowała bo nic  się nie stało, więc mam nadzieję że teraz tez tak będzie 
- powiedziałam że się zastanowię, a po za tym Lil jak poszedł ci test z angielskiego -podniosła jedną brew 
- ym no ym jak bardzo dobrze - tak naprawdę oblałam, no ale co jak jej powiem to mnie nie puści 
- naprawdę, a co dostałaś 
- no dobra oblałam - spuściłam głowę, moja mama chciała cos powiedzieć ale wyprzedziła ją Marcela
- Lil ja muszę się już zbierać, mama napisała że dostała wezwanie do firmy a nie kto zostać z Robertem  - spojrzałam na nią z politowaniem 
- okej, chodź odprowadzę cię - obie podniosłyśmy swoje cztery litery z kanapy i ruszyłyśmy w stronę drzwi wejściowych, kiedy usłyszałam krzyk matki 
- Lil wiedz że nie ominie cie ta rozmowa- na te słowa westchnęłam 
- powodzenia - przyjaciółka przytuliła mnie po czym opuściła progi domu, a ja powolnym krokiem wróciłam do salonu, usiałam na kanapie. 
- poprawie - powiedziałam pod nosem 
- no jasne że poprawisz - podniosła głos - posłuchaj mnie,pójdziesz na tą imprezę, ale jeśli mi się to powtórzy, zakaz na imprezy, zrozumiano 
- tak - spojrzałam na mamę, a później przeniosłam wzrok na Harry'ego 
- kochanie, myśl pozytywnie, będziemy mieć wolny dom - uśmiechnął się 
- jesteś okropny - powiedziałam do niego - nie zapominaj że  jestem tu z Darcy 
- oj przestań jesteś już prawie dorosła, a Darcy, zapatrzona w bajki - zaśmiał się 
- Lil, jutro jedziemy na zakupy, jeśli chcesz możesz z nami jechać, kupisz sobie coś ładnego, no i na tą imprezę - przewróciła oczami 
- oczywiście że pojadę, dziękuje ! - krzyknęłam kiedy byłam już na schodach, szybko poszłam do swojego pokoju, rzuciłam się na łóżko, wyciągnęłam telefon, po czym napisałam do Marceli że idę na imprezę, opisała że  się cieszy i nie może się doczekać imprezy. Byłam tak podekscytowana, że zapomniałam się umyć i przebrać, że aż zasnęłam. 

                            **Następnego dnia rano**

Obudziły mnie promienie słońca przebijające się przez niezasłonięte żaluzje, przeciągnęłam się i wstałam z łóżka. 
Wzięłam ubrania z szafy i poszłam do łazienki tam, wzięłam prysznic, ubrałam się i zrobiłam lekki make up. 
Zeszłam do kuchni, kiedy tam weszłam wszyscy siedzieli i jedli śniadanie, w sumie co się dziwić jest po dziesiątej. 
Powiedziałam ciche "smacznego" i podeszłam do lodówki, wyciągnęłam z niej sok pomarańczowy i nalałam do szklanki, upiłam łyk. 
- dlaczego spałaś w ciuchach - zapytała nagle mama
- nie zdążyłam się przebrać i zasnęłam - usiadłam przy stole
- rozmawialiśmy wczoraj z twoją mamą o tym wyjeździe - zaczął Harrym, ale ja mu przerwałam 
- jednak nie jedziemy 
- nie, jasne ze jedziemy, pojedziemy w niedzielę z samego rana
- a dokładniej 
- o 4 trzeba wyjechać jeśli chcemy tam zajechać do 16 
- Boże to gdzie my jedziemy - podparłam głowę na prawej ręce i patrzałam na Harry'ego wyczekując odpowiedzi.
- no nad domki
- aha, fajnie wiedzieć, to o której na te zakupy ? - tym razem zwróciłam się do matki 
- o trzynastej pojedziemy, co ty się tak niecierpliwisz ? - zapytała popijając kawę 


                                       ***

- Liliana, jedziesz czy nie ?! - usłyszałam krzyk swojej rodzicielki 
- jadę ! - krzyknęłam i zbiegłam po schodach, Harry, mama i Darcy stali i patrzyli się na mnie jak na głupią. 
- ileż można - powiedziała
Wyszliśmy z domu, mama zamknęła drzwi na klucz i wsiadła do samochodu, to samo zrobiłam ja, a Harry podszedł do Darcy wziął ja na ręce,  wsadził do fotelika i zapiął pas bezpieczeństwa. 

                                            ***
- mamo a ta ? - wskazałam na błękitną sukienkę 
- Śliczna, możesz ją wziąć - uśmiechnęła się - a moja jak ci się podoba - pokazała mi swoja zdobycz, no nawet, nawet.
- rozumiem że mi ją będziesz pożyczać - zaśmiałyśmy się 
- a moje panie z czego się tak cieszą co ? - nagle podszedł do nas Harry z Darcy która kurczowo trzymała jego dłoń. 
- ładne wybrałyśmy - razem z mamą pokazałyśmy nasze sukienki 
- piękne - ucałował mamę w policzek 
- jeszcze tylko buty i można iść się bawić - powiedziała moja mama, prawdę mówiąc zdziwiło mnie jej zachowanie, bo nigdy jej takiej nie widziałam. 
Razem z mamą kupiłyśmy sobie jeszcze parę ciuchów  oczywiście buty, ona takie, a ja takie

CDN..

Hej ! 

Mam nadzieję że się podobał. Co u was ? 
Jeśli czytasz nie zaszkodziło by ci skomentować, to zajmie tylko sekundę. Chcę poznać waszą opinię. 

Pozdrawiam xx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz