wtorek, 26 listopada 2013

Rozdział 8

Leżałem tak nadal czekając na lekarza, kiedy nagle usłyszałem dzwonek do drzwi
- Lil, obudź się lekarz przyjechał - szepnąłem na co ta otworzyła oczy, wstałem z łóżka i poszedłem na dół aby otworzyć drzwi, kiedy je uchyliłem ujrzałem starszego mężczyznę z zarostem, w dłoni trzymał czarna torbę, wpuściłem go do środka prowadząc do pokoju Liliany. 
- Lil pan doktor już jest - powiedziałem podchodząc do łóżka, miała zamknięte oczy, lekko spanikowany, szturchnąłem jej ramionami, otworzyła oczy, kamień spadł mi z serca. - kochanie pan cię zbada dobrze - kiwnęła głową
- dzień dobry jak się czujesz - zapytał lekarz siadając obok niej na łóżku - możesz podwinąć koszulkę do góry, chcę cię zbadać - zapytał, brunetka z trudem podciągnęła t-shirt do góry, całe szczęście że ma na sobie stanik - pomyślałem  

                                          ***

Jak to pan doktor powiedział „Lil ma grypę i powinna odpoczywać”, dostałem również kartkę z lekami które trzeba jej podać  ale skąd je wezmę, gdyż nie chcę zostawiać jej samej w domu. Po chwili rozmyślań postanowiłem zadzwonić do żony. Odebrała po dwóch sygnałach
- tak ? – usłyszałem dobrze znany mi głos
- hej kochanie, był u nas lekarz i trzeba zakupić lekarstwa, a ja nie chcę zostawiać Lil samej w domu i .. –przerwała mi
- co jak to lekarz ?! To coś poważnego, tylko mów prawdę ! – sto pytań naraz, słychać było że jest  spanikowana
- skarbie nic jej nie jest to tylko grypa, ale jest osłabiona i nie chcę ryzykować zostawiając ją samą w domu- wytłumaczyłem
- to dobrze, jakie muszą być te leki – zapytała, a ja wyciągając kartkę z tylniej kieszeni swoich dżinsów, zacząłem czytać każdy lek, który trzeba kupić.
- przyjadę jak najszybciej
- dobrze to do zoba…
- Harry jeszcze coś !- przerwała mi – trzeba odebrać Darcy z przedszkola
- okej zadzwonię do któregoś z chłopaków – odpowiedziałem – to pa, kocham cię
- też cię kocham pa –na tym zakończyliśmy naszą rozmowę. Wybrałem Niall’a numer czekając aż odbierze
- słucham ?
- cześć Niall mam sprawę
- mów
- no więc tak trzeba odebrać Darcy z przedszkola, iż ani Kordelia, ani ja nie możemy tego zrobić gdyż Kordelia pracuje a ja mam zajmuję się Lil bo jest chora i byłbyś tak dobry i odebrał ją – powiedziałem
- jasne ale z Lil wszystko w porządku ? – zapytał
- jest okej, to tylko grypa
- przyjedzie wujek Niall ? – usłyszałem za sobą cichy głos Liliany, na co szybko się odwróciłem
-  Lil wracaj do łóżka bo jeszcze się przeziębisz – powiedziałem lekko zdenerwowany
- to wujek Niall, jeśli tak to powiedź żeby przyjechał i wziął ze sobą gitarę – powiedziała
- powiem, a teraz szybko do łóżka – jak powiedziałem tak zrobiła
- weź jeszcze gitarę okej
- jasne, będę za godzinę, na razie – zakończył połączenie. Szybko poszedłem na piętro sprawdzić czy Lil posłuchała się i położyła do łóżka, jak się okazało posłuchała
- przepraszam nie chciałam ale musiałam iść do toalety, bo było mi nie dobrze, a kiedy wracałam usłyszałam jak rozmawiasz i – przerwałem jej
- spokojnie nic się nie stało, ale wiesz że mogłaś zasłabnąć – usadowiłem się na brzegu łóżka – zrobię ci herbatę, rozgrzejesz się trochę – powiedziałem wstając i kierując się ku wyjściu
- dobrze ale się pośpiesz nie chcę siedzieć tutaj sama – uśmiechnęła się lekko
- jasne

                                           ***
Dzwonek do drzwi. Niall, pomyślałem. Szybkim krokiem ruszyłem do drzwi frontowych, otwierając je szeroko.
- tata – Darcy przyczepiła mi się do nogi, jak to koale robią, po chwili zastanowienia wziąłem ją na ręce.
- dzięki – uścisnąłem sobie dłoń z blondynem – po c to wszystko zamierasz gotować – zaśmiałem się wskazując na torby pełne produktów, które trzymał.

- tak a co, nie zaszkodzi Lil trochę zdrowej żywności- zaśmiał się wpraszając się  do środka.
- masz gitarę – zapytałem
- tak jest w samochodzie, zaraz po nią pójdę – odpowiedział odkładając torby na blat kuchenny
Wyszedł z domu, po chwili wracając z gitarą w ręku.
- gdzie ten nasz choruszek – powiedział kierując się schodami na piętro

                                  **Liliana**

Leżałam tak w łóżku, pusto patrząc się w sufit, kiedy do mojego pokoju wszedł uśmiechnięty wujek Niall, z gitarą w ręku.
- hej mała, jak się czujesz – zapytał 
- hej, niezbyt, ale też nie najgorzej, gdzie tata - zapytałam 
- chodzi ci o Harry'ego ? - zapytał zdziwiony, ale domyślam się dlaczego 
- no tak przecież nie mam tu innego taty- odpowiedziałam 
- ah, na dole z Darcy zawołać go ? 
- jakbyś mógł 
- zaraz wracam - wyszedł, a ja czekając aż przyjdzie Harry, usłyszałam rozmowę na korytarzu 
- stary od kiedy Lil nazywa cię swoim tatą, myślałem że jest przeciwna temu żeby tak cię nazywać - usłyszałam dobrze znany mi głos 
- dzisiaj tak do mnie powiedziała, zdziwiłem się, ale nic nie mówiłem, prawdę mówiąc cieszę się że mnie tak nazywa 
- no spoko, cieszę się że już nie ma pomiędzy wami takich sporów, a teraz przepraszam bo pewna kobieta o imieniu Darcy na mnie czeka więc na razie - powiedział ze śmiechem, po czym odszedł. Chwilę po tym usłyszałam jak drzwi do pokoju się otwierają i staje w nich dobrze zbudowana sylwetka mężczyzny, bardzo dobrze mi znana. 
- coś się stało że miałem przyjść ? - zapytał zamykając drzwi i podchodząc do łóżka - chcesz porozmawiać ?
- nie, po prostu chcę abyś posiedział ze mną jeśli to nie problem 
- nie oczywiście że nie ale wiesz nie mogę tutaj tak siedzieć zostawiając Darcy samą na dole 
- rozumiem, ale chcę abyś tu był, ponieważ też chcę odczuć że ktoś się o mnie martwi i że mam kogoś takiego jak ty, ja nigdy nie miałam takiego taty jak Darcy - czułam jak moje oczy robią się mokre 
- Lil przecież wiesz że ja z twoją mamą się o ciebie martwimy i chcemy abyś miała jak najlepiej
- wiem .. 

CDN



Hej !

Mam nadzieję że się podobał. Co u was ?
Jeśli czytasz nie zaszkodzi ci  skomentować, to zajmie tylko sekundę no może dwie.
Chcę poznać waszą opinię.

Pozdrawiam xx

niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział 7

Siedziałam tak na ławce, co chwile patrząc czy Harry'ego samochód nie nadjeżdża, cały czas płakałam. Nie mogłam uwierzyć że on mnie rzucił, nawet nie byliśmy razem jednego dnia. Nagle zauważyła auto mojego ojczyma, samochód zaparkował na poboczu drogi, mężczyzna wyszedł, szedł w moja stronę. Szybko wstałam i podbiegłam do niego, wtuliłam się w niego łkając. 
- Lil co się stało dlaczego płaczesz ? - zapytał, prowadząc mnie do samochodu
-Harry proszę cię zabierz mnie do domu - wybełkotałam, posadził mnie na miejscu pasażera, po chwili sam usiadł na miejscu kierowcy, odpalił samochód i odjechaliśmy z piskiem opon, Harry zawsze lubił szybką jazdę, ale to nie było teraz ważne. 
W domu byliśmy po 10 minutach, kiedy tylko wóz Harry'ego  zatrzymał się na podjedzie wysiadłam z niego i pobiegłam do pokoju, rzucając się na łóżko, cały czas płakałam.  W końcu zaczęłam odczuwać zmęczenie i po  jakimś czasie zasnęłam wtulona w poduszkę. 

                                        ***

- Lil wstawaj, mama woła na śniadanie - usłyszałam słodki głos mojej młodszej siostry 
- nie jestem głodna - odpowiedziałam nie otwierając oczu 
- dlaczego śpisz w ciuchach - zapytała 
- późno wróciłam i usnęłam w ciuchach - otworzyłam oczy - powiedz mamie że nie jestem głodna dobrze - posłałam jej wymuszony uśmiech 
- okej - powiedziała i opuściła pokój, zwlekłam się z łóżka, podeszłam do szafy wyciągnęłam jakieś ciuchy i poszłam do łazienki. 
Po długim, gorącym prysznicu, ubrałam się wysuszyłam włosy, wróciłam do pokoju, kiedy otworzyłam drzwi na łóżku siedział Harry
- Lil powiedz mi co się wczoraj stało, dlaczego płakałaś - zapytał kontrolując każdy mój najmniejszy ruch. 
- nic się nie stało - wymusiłam uśmiech 
- przecież widzę - podszedł do mnie i chwycił za nadgarstki - mi możesz powiedzieć 
- Harry zrozum to jest moja sprawa nie chcę ciebie w to mieszać 
- chodzi o Michael'a prawda ? - podniósł brwi 
- nie - kłamstwo 
- nie kłam, był tutaj, pytał jak się czujesz 
- to miłe z jego strony a teraz przepraszam, ale chcę iść na śniadanie - chciałam odejść, ale nadal trzymał moje nadgarstki - proszę cię 
- powiedz co się stało, bo o wszystkim powiem twojej mamie - szantaż 
- nie, a teraz mnie puść - szarpnęłam 
- proszę cię powiedz mi, obiecuję że ci pomogę - jego ton był łagodniejszy 
- ale najpierw mnie puść - zrobił to, usiadam na łóżku a on naprzeciwko mnie - na imprezie, Michael powiedział że mnie kocha... a później - przerwałam, do moich oczu zaczęły napływać łzy - spytał się czy zostanę jego dziewczyną, oczywiście się zgodziłam, po jakimś czasie przyszedł do nas jego kuzyn, oni zaczęli się kłócić z mojego powodu i ..- wybuchłam płaczem, Harry szybko zareagował i mnie przytulił
- spokojnie, co było dalej - gładził dłonią moje plecy 
- później powiedział że to nie wyjdzie i mnie porostu rzucił 
- przykro mi Lil - wtuliłam się w niego mocniej 
- ale ja go kocham - łkałam 
- wiem Lil, wiem


                                            ***

Następnego dnia, ranek, dzisiaj poniedziałek, szkoła, dzisiaj sobie chyba odpuszczę, nie najlepiej się czuje, zadzwonił budzić który od razu wyłączyłam i spałam dalej, po jakimś czasie ktoś wszedł do mojego pokoju.
- Lil zaraz spóźnisz się do szkoły, wstawaj - to była moja mama
- źle się czuję nie idę do szkoły - spojrzałam na rodzicielkę 
- faktycznie masz gorączkę - powiedziała dotykając mojego czoła- powiem Harry'emu żeby się tobą zajął dobrze, a teraz odpoczywaj ja jadę do pracy - pocałowała mnie w czoło i opuściła mój pokój, usłyszałam jak na korytarzu mówiła Harry'emu że ma się mną zająć i żeby dał mi lekki, po chwili oby dwa ucichły, a ja zasnęłam. 

                                       **Harry**

Przygotowywałem śniadanie dla Lil, położyłem wszystko na tacy i wziąłem jeszcze leki na gorączkę, poszedłem na piętro. 
Wszedłem po cichu, odłożyłem tacę na szafkę nocną, usiałem na łóżku, spała.  Postanowiłem ją obudzić, lekko potrząsnąłem jej ramieniem 
- Lil obudź się musisz wziąć leki - powiedziałem, a ta się odwróciła w moją stronę, była cała rozpalona. - zjedz i weź leki dobrze - przytaknęła głową 
- zimno mi - szepnęłam, cała się trzęsła, wstałem, podszedłem  do szafki i wyciągnąłem z niej koc, którym po chwili przykryłem brunetkę. 
- pojedziemy do lekarza co, bo nie najlepiej wyglądasz 
- dobrze 
- ale najpierw zjedz - powiedziałem podając jej tace z jedzeniem i lekami 
Kiedy zjadła, chciała wstać po ciuchy ale zakręciła się lekko i opadła na łóżko, szybko podbiegłem do niej 
- Lil dobrze się czujesz jesteś cała blada 
- niedobrze mi - szepnęła 
- chcesz zwymiotować, chodź do łazienki- wziąłem ją pod ramię i zaprowadziłem do łazienki, ta szybko uklęknęła przy muszli i zaczęła wymiotować, podszedłem do niej, aby przytrzymać jej włosy. 
Po jakimś czasie przestała, pomogłem jej wstać, obmyła sobie buzie woda i wróciliśmy do pokoju, położyła się z powrotem do łóżka, przykryłem ją kocem, ale nadal mówiła że jest jej zimno, przez cały czas mocno się trzęsła, trochę się zaniepokoiłem. Postanowiłem zadzwonić po lekarza. Wziąłem swojego iPhone'a i zadzwoniłem po lekarza, powiedział ze przyjedzie za pół godziny. 
- Lil, niedługo przyjedzie lekarz i cię zbada - usiadłem obok mnie, była cała gorąca,a le i tak było jej zimno
- Harry zimno mi ogrzej mnie - szepnęła, widać po niej było że jest wyczerpana. 
- posuń się - dziewczyna kawałek się przysunęła odkrywając kołdrę - Lil przykryj się - szybko ją przykryłem kładąc się obok niej 
- przytul mnie- mówiła, przecież nie będę przytulał się do córki mojej żony a co jeśli wróci do domu - Harry - szepnęła, zgodziłem się, wsunąłem się pod kołdrę i przytuliłem jej drobne ciało, które się trzęsło, dziewczyna wtuliła się we mnie. Po jakimś czasie przestała się trząść, dzięki Bogu - pomyślałem 
- ciepło - szepnęła 
- to dobrze, niedługo przyjedzie lekarz, da ci leki i będzie dobrze - pocałowałem ją w czubek głowy, po chwili zasnęła..... 



Hej !

Mam nadzieję że się podobał. Co u was ?
Jeśli czytasz nie zaszkodzi ci  skomentować, to zajmie tylko sekundę no może dwie.
Chcę poznać waszą opinię.

Pozdrawiam xx

czwartek, 14 listopada 2013

Rozdział 6 część II

- dobrze miło było was zobaczyć, ale ja już wracam do Michael'a bo pomyśli że uciekłam - zaśmiałam się i wróciłam do bruneta, nadal siedział na kanapie i popijał swojego drinka. 
- tęskniłem - powiedział całując mnie w policzek, lekko się zarumieniłam
- słodko się rumienisz - zaśmiał się, a ja opuściłam głowę- o patrz kto idzie - powiedział a ja szybko podniosłam głowę, zobaczyłam uśmiechniętą Marcele i jakiegoś chłopaka, przystojnego chłopaka. Marcela miała na sobie czarną miniówkę zapinaną na zamek z przodu i neonowy stanik i wysokie czarne szpilki, wyglądała całkiem nieźle, ale zdzirowato.  Usiedli koło nas na kanapie. 
- hej, to jest Harry - powiedziała blondynka - Harry to jest Liliana Michael'a już znasz 
- hej, miło cię poznać - powiedzieliśmy równocześnie, na co się zaśmialiśmy 
- chcecie coś do picia bo idę po drinka - zapytał wstając Michael 
- ja jeszcze mam więc dziękuje - uśmiechnęłam się 
- ja również dziękuje - oznajmił Harry 
- ja się chętnie napiję - odezwała się się również wstając Marcela 
- to może chodź ze mną a oni niech się lepiej poznają -  po chwili zostaliśmy sami 
- długo się znacie z Michael'em  - zapytałam 
- znamy się od dziecka, Michael to mój kuzyn 
- naprawdę nic nie wspomniał że ma tak urodziwego kuzyna - zaśmialiśmy  się 
- i że ma tak piękną przyjaciółkę - Wiedziałam że to nastąpi. Byłam cała czerwona. Szybko spuściłam głowę w dół, na co się tylko zaśmiał. - jakie to słodkie, rumienisz się przy mnie, ach, marzenie każdego faceta - tym razem ja się zaśmiałam 
- proszę cię - odruchowo położyłam dłoń na jego udzie na co się na mnie spojrzał, speszona szybko ją zabrałam 
- spokojnie - pogładził dłonią moje ramię 
- a ty z  Michael'em to coś no wiesz, jesteście parą - zapytał trochę zmieszany 
- nie, nie jesteśmy tylko przyjaciółmi - skłamałam, ponieważ chciałam trzymać to przez jakiś czas w tajemnicy. 
Razem z Harry'm wymieniliśmy się jeszcze numerami i po chwili wrócili do nas nasi towarzysze. Jeszcze wcześniej spojrzałam na godzinę była 2:25, szybko ten czas zleciał - pomyślałam. 
- Stary dlaczego mi nie powiedziałeś że masz tak uroczą przyjaciółkę, myślałem że jesteśmy jak bracia - odezwał się Harry kiedy tylko Michael zajął miejsce obok mnie 
- no nie wiem może dlatego, że byś ja poderwał, a ja zostałbym sam 
- Michael o czym ty do cholery mówisz, nigdy bym ci jej nie odebrał, nie jestem aż takim dupkiem - zdenerwowany chłopak wstał z kanapy patrząc na nas - wiesz co może lepiej już pójdę, jak widać myliłem się co do ciebie - warknął i odszedł, najprawdopodobniej opuścił klub. Nie wiedziałam co zrobić, nadal analizowałam każde wypowiedziane przez nich zdanie, czy oni właśnie pokłócili się prze ze mnie ? - zapytałam się w myślach. 
- Lil 
- hm, yy tak Michael - spojrzałam na chłopaka 
- Marcela możesz zostawić nas samych - spojrzał na oszołomioną blondynkę, ta tylko kiwnęła głową i odeszła- Lil ja cię bardzo przepraszam, ale to.. - przerwał - to się nie uda 
- czy ty właśnie mnie rzuciłeś - zapytałam lekko zdenerwowana 
- Lil, kochanie nie zrozum mnie źle, ale ja nie zasługuje na ciebie, nie zasługuję na twoja miłość, długo czekałem na ten moment w którym ci powiem że cię kocham i doczekałem się, ale niestety jestem pewien że niebyła byś ze mną szczęśliwa... - tutaj zakończył swoją wypowiedz, rozpłakałam się, wstając z kanapy, wyciągnęłam z torebki iPhone'a i zadzwoniłam po Harry'ego, odebrał po pierwszym sygnale, powiedziałam mu tylko żeby po mnie przyjechał po czym się rozłączyłam, kiedy już byłam na zewnątrz usiadłam na ławce obok klubu... 
 

Hej !

Mam nadzieję że się podobał. Co u was ?
Jeśli czytasz nie zaszkodzi ci  skomentować, to zajmie tylko sekundę no może dwie.
Chcę poznać waszą opinię.

Pozdrawiam xx

czwartek, 7 listopada 2013

Rozdział 6 część I

- naprawdę 
- tak - teraz ja go pocałowałam 

                                    **Harry**

Wracałem do domu, zaparkowałem przed domem, w domu ciemno, może poszła spać ? - pomyślałem 
Wszedłem do domu, zamykając drzwi na klucz, ściągnąłem buty i ruszyłem w stronę salonu, odłożyłem kluczę na szafkę, szedłem dalej duży telewizor włączony, a na podłodze siedzi otulona ciepłym kocem Keira, z lampką wina w dłoni, podszedłem do niej o tyłu i przytuliłem siadając obok.
- o wróciłeś, nie słyszałam samochodu -oparła głowę na moim torsie - chcesz wina - zapytała po chwili 
- nie, nie mogę, obiecałem Lil że po nią pojadę 
- mówiła że przenocuję u Michael'a - zdziwiła się 
- a to nie wiem, ale w razie czego nie piję 

                                   **Liliana**

Po rozmowie z Michael'em, przetańczyliśmy dwie godziny. Wróciliśmy do stolika. 
-co teraz zrobimy - zapytałam 
- ale z czym - zapytał popijając drinka 
- no zn ami, co zrobimy z nami ? - chłopak spojrzał na mnie 
- nie wiem a chcesz czegoś więcej 
- tak.. to znaczy chcę, ale czy to się uda 
- co to za pytanie, oczywiście że się uda, znamy się tyle lat
- masz rację 
- Lil ?
- tak ?
- zostaniesz moją dziewczyną ? - zapytał nagle 
- o...oczywiście że tak- przytuliłam się od niego dając całusa w usta, nagle koło naszego stolika, przeszły bardzo znane dla mnie osoby, kobieta i mężczyzna. Wujek Louis i ciocia Eleanor. Tak zgadza się wujek i ciocia, naprawdę nie są moja rodziną, ale traktuje ich jak rodzinę. To muszą być oni, ale skąd oni tutaj skoro to zamknięta impreza ? - zdziwiłam się 
- idę do toalety - wstałam i odeszłam od stolika, zamiast iść do łazienki poszłam w stronę baru, są, siedzą przy barze. - powiedziałam w myślach, nie zdążyłam do nich  podejść, kiedy ciocia mnie zobaczyła 
- Lil, co ty tutaj robisz - uśmiechnęła się brunetka - jesteś tutaj z mamą i Harry'm - zapytała 
- nie, nie jestem tutaj na imprezie u przyjaciela i raczej co wy tutaj robicie, to zamknięta impreza o ile mi wiadomo 
- skarbie, Harry ci nie powiedział ? 
- o czym ? 
- to jest mój klub, nie dawno go otworzyliśmy - dlatego jestem tutaj po raz pierwszy- pomyślałam 
- a no właśnie nic nie wspominał ...


Hej !

Mam nadzieję że się podobał. Co u was ?
Jeśli czytasz nie zaszkodzi ci  skomentować, to zajmie tylko sekundę no może dwie.
Chcę poznać waszą opinię.

Pozdrawiam xx


poniedziałek, 4 listopada 2013

Rozdział 5

Lil siedziała na łóżku skulona... Kordelia do niej podeszła i objęła ramieniem przytulając do siebie mocno. 
- co się stało - pyta 
- ta...ta..tam jest pa...pająk - wydusiła w końcu z siebie, wskazując palcem na podłogę, odetchnąłem z ulgą kiedy usłyszałem słowa Lil, to tylko pająk, a ja myślałem że to coś poważniejszego. Podszedłem do miejsca które wskazała Lil i zabiłem pająka, prawdę mówiąc to nie należała do tych najmniejszych i przyjaznych. 
- już spokojnie, Harry go zabił - uspokajała ją Keira - teraz może zacznij szykować się na ta imprezę bo nie wyrobisz się w czasie - powiedziała wstając 
- tak, tak 

                                        **Liliana**

Wstałam z łóżka po wyjściu mamy i Harry'ego, podeszłam do szafy i wyciągnęłam stój, który mam zamiar założyć na imprezę. Spojrzałam na zegarek jest 17:35 mam jeszcze 25 minut. Ubrałam się pomalowałam i zeszłam na dół gdzie siedziała moja rodzicielka i Harry z Darcy na kolanach, która spała. 
-  ślicznie wyglądasz - odezwała się mama kiedy mnie zobaczyła
- tak w stu procentach się z tobą zgadzam - zawtórował  Harry, a ja się lekko do niego uśmiechnęłam - podwieźć cię - pyta, w sumie to nie myślałam o tym kto mnie tam zawiezie 
- jasne - kędzierzawy wstał z kanapy i położył na niej śpiącą Darc. 
- miłej zabawy - mówi mama kiedy razem z Harry'm opuszczamy dom 
- naprawdę świetnie wyglądasz - mówi Harry skupiając wzrok na drodze, zarumieniłam się 
- dzięki - w tym momencie na mnie spojrzał 
- Lil czy ty się rumienisz ? - pyta śmiejąc się, a ja spoglądam na niego 
- nie, skąd ten pomysł - odwracam się do szyby 
- stąd że jesteś cała czerwona - nadal się śmieję, a ja nie reaguję.  Po jakimś czasie parkuje pod klubem, w którym ma odbyć się ta impreza 
- Baw się dobrze Liliano- mówi Harry kiedy wysiadam z samochodu - a jeszcze coś - odwracam się - jeśli będziesz chciała żebym po ciebie przyjechał to dzwoń okej - mówi 
- jasne, dzięki - uśmiecham się i idę w stronę wejścia. Przechodzę obok ochroniarzy którzy pilnują wejścia, oczywiście musiałam pokazać zaproszenie. 
Idę ciemnym korytarzem, słyszę głośną muzykę, kiedy w końcu znajduję się w środku, widzę mnóstwo bawiących się osób, połowę znam, ale teraz najbardziej zależy mi na tym aby odnaleźć Michaela. Postanowiłam sprawdzić przy barze, więc ruszyłam w stronę baru, ale i tam go nie było, zaczęłam się rozglądać, kiedy poczułam czyjeś ręce na mojej tali, szybko się odwróciłam i ujrzałam uśmiechniętego Michael'a. 
- wystraszyłeś mnie - powiedziałam przytulając go 
- pięknie wyglądasz - szepnął mi do ucha 
- ty też niczego sobie - oboje się zaśmialiśmy 
- napijesz się czegoś - zapytał, łapiąc mnie za rękę i ciągnąc w stronę baru 
- soku, napiłabym się czegoś mocniejszego ale obiecałam mamię że nie pić -usadowiłam się na wysokim krześle opierając się o blat baru. 
- nie, nie my tutaj nie siedzimy - zaśmiał się, podął mi sok, i załapał za rękę prowadząc do stolika pod balkonem. 
Usiedliśmy na kanapie, odstawiając nasze napoje na stolik 
- strasznie się cieszę że przyszłaś - powiedział patrząc mi w oczy, zarumieniłam się 
- przepraszam - powiedziałam nagle 
- za co ? - zdziwił się 
- nie złożyłam ci życzeń - oboje wybuchnęliśmy śmiechem, zaczęłam składać mu życzenia, trwało to około dwóch minut- no i co by tu jeszcze, żebyś w końcu znalazł swoją wymarzoną miłość  - przytulił mnie 
- kocham cię Lil - szepnął, Co?! Czy on właśnie powiedział że mnie kocha czy ja już zupełnie zgłupiałam ?! 
- Michael ? - odsunęłam się lekko
- czy ty powiedzi.... - nie dokończyłam, ponieważ wbił się w moje usta, jego wargi były delikatne, ciepłe, cudowne
- tak Lil dobrze słyszałaś kocham cię - odsunął się lekko, nie widziałam co powiedzieć nadal byłam w szoku..

Hej !

Mam nadzieję że się podobał. Co u was ?
Jeśli czytasz nie zaszkodzi ci  skomentować, to zajmie tylko sekundę no może dwie.
Chcę poznać waszą opinię.

Pozdrawiam xx

piątek, 1 listopada 2013

Rozdział 4

podniósł mój podbródek do góry..., spojrzał w oczy
- Lil- szepnął mi do ucha 
- tak ? 
- cieszę że cię poznałem - powiedział i mnie przytulił 
- ja też się cieszę - odwzajemniłam uścisk, trwaliśmy w nim przez dłuższą chwilę.
- nie jest ci zimno - spytał nagle 
- nie, nie 
- oj przestań przecież widzę - ściągnął swoją bluzę i kazał mi ją założyć, ja się upierałam że jest mi ciepło, ale ten nie dawał za wygraną, w końcu ją wzięłam i założyłam, pachniała nim, strasznie podobają mi się perfumy, których używa. 


                                          **Harry**

- pasują do siebie prawda, powinni być parą - usłyszałem głos Kordeli, kiedy Liliana wyszła z Michael'em.
- tak byliby świetną parą - spojrzałem  na nią - gdzie jest Darcy- zapytałem 
- u góry śpi - powiedziała podchodząc do mnie - mamy chwilę dla siebie - usiadła na mnie okrakiem 
- kotku a nie lepiej iść do sypialni - zapytałem kiedy ta muskała swoimi rozgrzanymi wargami moją szyję 
- Darcy tam śpi - szepnęła, kiedy chciała ściągnąć ze mnie koszulkę 
- no to zostajemy tutaj - chwyciłem ją i położyłem na kanapie, ściągnąłem koszulkę 
-  prysznic - powiedziała nagle, wiedziałem o co jej chodzi więc podniosłem ją z kanapy i szybkim krokiem poszliśmy do łazienki, kiedy tam doszliśmy, byliśmy już w samej bieliźnie, Kordelia zabrała się za ściągnie moich bokserek, a ja jej stanika, po chwili byliśmy już cali nago i pod prysznicem. 


                                   **Liliana**

Na zegarku wybiła 22, chyba pora wracać - pomyślałam 
- Michael ja już chyba będę musiała wracać - powiedziałam wstając z ławki na której siedzieliśmy od jakiegoś czasu. 
- odprowadzę cię - również wstał i razem poszliśmy w kierunku mojego domu. 

                                            ***

- to do zobaczenia jutro na imprezie - powiedział 
- jasne, dziękuję za miły spacer i za odprowadzenia aż pod same drzwi - zaśmiałam się 
- to dla mnie zaszczyt - ukłonił się, wyglądało to przekomicznie
- to pa - pocałowałam go w policzek i weszłam do domu. 
Kiedy weszłam do salonu nikogo nie było, może już śpią, no ale jak, przecież nie zostawili by otwartych drzwi. 
Weszłam na piętro, ciemno, zajrzałam do sypialni, nie ma ich może gdzieś wyszli, poszłam do swojego pokoju wyciągnęłam piżamę i poszłam do łazienki,otworzyłam drzwi a tam moja mama z Harry'm pod pod prysznicem, no wiecie uprawiają sex, to już po raz kolejny kiedy ich na tym przyłapałam, ale nadal był to dla mnie przerażający widok. Szybko wycofałam się i z hukiem zamknęłam drzwi. 
Poszłam do pokoju i położyłam się na łóżku, cały czas miałam to przed oczami. 

                                           **Harry**

- słyszałeś - powiedziała nagle Kordelia 
- co ?
- ktoś był w łazience - w jej oczach widziałem przejęcie 
- nie to nie możliwe zamknąłem drzwi 
- chyba jednak nie - postawiłem ją na ziemię i wyszliśmy z kabiny prysznicowej - to była Liliana - powiedziała ubierając szlafrok 
- Kordelia, ona jest prawie dorosła - powiedziałem obwiązując wokół bioder ręcznik 
- idę sprawdzić - powiedziała i wyszła z łazienki, poszedłem za nią, staliśmy pod jej drzwiami, Kordelia lekko zapukała do drzwi, usłyszeliśmy tylko ciche "proszę", Kordelia uchyliła lekko drzwi, Lil leżała na łóżku, patrzała w sufit, weszliśmy do pokoju, zona usiadła na łóżku obok. 
-Lil- szepnęła Kordelia 
- mogliście chociaż zamknąć drzwi - warknęła 
- wiemy, nasz błąd - powiedziałem 
- mamo ale wiedz że ja nie chcę więcej rodzeństwa, Darcy mi w zupełności wystarczy - szepnęła tak że ledwo było ją słychać. 
- wiem skarbie, ja to wiem, ale nie bój się, wy dwie mi wystarczacie - uśmiechnęła się, a Lil się do niej przytuliła. - a teraz idź spać, bo będziesz jutro zmęczona - pogładziła ją dłonią po plecach 
-  mamo nie mam sześciu lat - oburzyła się 
- wiem skarbie, ale ty zawsze będziesz moją córeczką- łazienka już wolna rozumiem ? - zapytała śmiejąc się 
- tak, tak możesz iść - zaśmiałem się 


                                                     **Następnego dnia**

Siedzieliśmy z Kordelią, Darcy i jedliśmy śniadanie, po chwili dołączyła do nas Lil. Było mi strasznie głupio że nas wczoraj przyłapała i to po raz kolejny. Brunetka usiadła przy stole, którym jedliśmy, przyglądała nam się uważnie, co było trochę dziwne i nie miałem bladego pojęcia o co jej może chodzić, ale nagle się odezwała.
-Przepraszam was za wczoraj, nie powinnam tak reagować, jesteście dorośli, macie prawo robić , to na co macie ochotę. Szanuję wasze potrzeby sek...ymm nie ważne jakie - chyba dopiero zorientowała się że w jadalni również znajduję się Darcy która uważnie słucha o czym Lil mówiła, mała istota podeszła do mnie i wyciągnęła ręce w górę , wiedziałem o co jej chodzi więc wziąłem ją i posadziłem sobie na kolanach 
- tato a jakie potrzeby - zapytała, patrząc na mnie swoimi wielkimi zielonymi oczami 
- a to takie potrzeby, kiedy dorośli, umm na przykład ja i mama upr.. - nagle przerwała mi Keira
- Harry nie masz chyba zamiaru mówić czterolatce o tych sprawach - powiedziała przejęta 
- jakich sprawach -miałem coś powiedzieć, ale Darc mnie wyprzedziła
- aa... o żadnych, nieważne - mała posmutniała 
- skarbie kiedyś zrozumiesz - odezwała się moja żona 
- cieszę się że wam się układa - nagle odezwała się Lil, wstała od stołu i każdego z nas przytuliła, jest naprawdę fajną  dziewczyną. 


                                 **Późne popołudnie**

- Kordelio - zawołałem 
- tak kochanie - zapytała wychodząc z garderoby
- co ty na to żebyśmy się dzisiaj gdzieś wybrali 
- chętnie - posłałem jej wielki uśmiech, a ta podeszła do mnie, odłożyłem laptop na bok i usadziłem ją sobie na kolanach - tylko jej problem co zrobimy z Darcy, bo moich rodziców nie ma
-spokojnie już rozmawiałem z moją o tym i powiedziała że chętnie z Robin'em ją wezmą do siebie - całuję ja w policzek 
- to wspaniale - uśmiecha się, na co  ja wbijam się w jej wargi 
- Aaaaa- nagle usłyszeliśmy krzyk dochodzący z pokoju Liliany, oderwaliśmy się od siebie i szybko pobiegliśmy sprawdzić co się dzieję, wbiegliśmy do pokoju a Lil siedziała skulana na łóżku......



Hej !

Mam nadzieję że się podobał. Co u was ?
Jeśli czytasz nie zaszkodzi ci  skomentować, to zajmie tylko sekundę no może dwie.
Chcę poznać waszą opinię.

Pozdrawiam xx

niedziela, 27 października 2013

Rozdział 3

Gdy wróciliśmy do domu była 17:48, od razu poszłam pod prysznic, strasznie zmęczyły mnie tez zakupy. 
Po tym wszystkim ubrałam się, włosy upięłam w niedbałego koka. Wróciłam do pokoju, wzięłam laptopa w ręce i położyłam się z nim na łóżku. Zalogowałam się na Facebook'u i na TT. Zauważyłam pełno wiadomości z pytaniami czy będę na imprezie u Michaela. 
Wszystkim odpisałam że tak, aż w końcu zauważyłam że Michael do mnie napisał :

"Hej. I jak będziesz na imprezie ? xx "


"No oczywiście że będę, takiej imprezy nie można ominąć. xx"


Strasznie się ucieszyłam ze do mnie napisał, Michael strasznie mi się podoba, bo jest naprawdę przystojny i na dodatek nie ma dziewczyny.


" To świetnie, nie mogę się już doczekać. Co robisz...? xx"


" To co zawszę, leże na łóżku i patrzę w komputer, no bo co innego mam robić przecież siostry niańczyć nie będę. xx "


'' Racja! :) A może masz ochotę się przejść ? Byłoby mi miło gdybyś się zgodziła. xx "


Nie no jestem w niebie, czy on właśnie zaprosił mnie na spacer ?! 


"Chętnie się przejdę. :) xx"


" To ja wpadnę po ciebie za 10 minut okej ? xx "


'' Jasne ! Czekam xx"


Szybko wylogowałam się i podbiegłam do szafy. 

Jezu co ja mam na  siebie założyć - panika w mojej głowie 
Pogrzebałam w szafie i wyciągnęłam jakiś zestaw, ubrałam się i rozczesałam włosy, nagle usłyszałam dzwonek do drzwi i po chwili dwa męskie głosy to na pewno jest Harry i Michael, no świetnie - pomyślałam 
Szybko zbiegłam po schodach, kurde gdzie on jest- pomyślałam. Postanowiłam sprawdzić w salonie, tak on tam jest siedzi i rozmawia z mama i Harry'm. 
- Michael - powiedziałam, ten szybko wstał w kanapy i podszedł do mnie 
- ślicznie wyglądasz - szepnął, a ja lekko się zarumieniłam 
- dzięki że zadbaliście o to aby Michael się nie nudził, a teraz my idziemy - pociągnęłam go za rękę 
- gdzie idziecie ?- zapytałam rodzicielka 
- na spacer 
- tylko nie wracaj za późno - krzyknął Harry, już się do tego przyzwyczaiłam, że jest tak jakby moim ojcem i tez się o mnie martwi. 
Wyszliśmy z domu, kierowaliśmy się w stronę parku, szliśmy w ciszy, do czasu aż Michael się odezwał 
- cieszę się że będziesz na tej imprezie, bez ciebie byłoby nudno - spojrzał na mnie, kompletnie nie wiedziałam co powiedzieć, zapił mnie swoja  wypowiedzią
- miło mi to słyszeć - czułam jak moje poliki  robią się gorące, szybko schyliłam głowę, tak aby chłopak tego nie zobaczył, a jednak, usłyszałam cichy chichot chłopaka 
- słodko wyglądasz, gdy się rumienisz - chłopak momentalnie się zatrzymał co zrobiłam też ja, podszedł do mnie, podniósł mój podbródek do góry... 


Hej ! 

Mam nadzieję że się podobał. Co u was ? 
Jeśli czytasz nie zaszkodzi ci  skomentować, to zajmie tylko sekundę no może dwie. 
Chcę poznać waszą opinię. 

Pozdrawiam xx 


Boże jaki słodziak *.*

czwartek, 24 października 2013

Rozdział 2

-hmm... no okej, ale proszę was nie róbcie mi siary - powiedziałam błagalnym głosem 
- Lil nic się nie bój, nawet nie nas nie zauważysz - powiedziała 
- mam taką nadzieję - usłyszałam tylko cichy chichot Marceli - no co - spojrzałam na blondynkę 
- nie nic, nic 
- więc kiedy ten wyjazd ? - zapytałam 
- a kiedy jest ta osiemnastka Michaela ? - zapytała mama, ej zaraz skąd ona wiedziała że Michael robi imprezę - powiedziałam sobie w  myślach 
- skąd wiesz że Michael kończy osiemnaście lat i do tego że robi imprezę - spojrzałam na rodzicielkę 
- skarbie nie wiem czy pamiętasz,  że znam mamę Michaela. - zaśmiała się. No i wszystko jasne, trzeba tylko spytać czy mnie na nią puści. 
- racja, mamo a pro po tego , to mogę iść na te urodziny prawda 
- no nie wiem, nie wiem, zastanowię się 
- oj skarbie przecież nic się nie stanie jak pójdzie - odezwał się Harry, w głębi duszy mu za to dziękowałam, już parę razy namówił mamę aby puściła mnie na imprezę i nie żałowała bo nic  się nie stało, więc mam nadzieję że teraz tez tak będzie 
- powiedziałam że się zastanowię, a po za tym Lil jak poszedł ci test z angielskiego -podniosła jedną brew 
- ym no ym jak bardzo dobrze - tak naprawdę oblałam, no ale co jak jej powiem to mnie nie puści 
- naprawdę, a co dostałaś 
- no dobra oblałam - spuściłam głowę, moja mama chciała cos powiedzieć ale wyprzedziła ją Marcela
- Lil ja muszę się już zbierać, mama napisała że dostała wezwanie do firmy a nie kto zostać z Robertem  - spojrzałam na nią z politowaniem 
- okej, chodź odprowadzę cię - obie podniosłyśmy swoje cztery litery z kanapy i ruszyłyśmy w stronę drzwi wejściowych, kiedy usłyszałam krzyk matki 
- Lil wiedz że nie ominie cie ta rozmowa- na te słowa westchnęłam 
- powodzenia - przyjaciółka przytuliła mnie po czym opuściła progi domu, a ja powolnym krokiem wróciłam do salonu, usiałam na kanapie. 
- poprawie - powiedziałam pod nosem 
- no jasne że poprawisz - podniosła głos - posłuchaj mnie,pójdziesz na tą imprezę, ale jeśli mi się to powtórzy, zakaz na imprezy, zrozumiano 
- tak - spojrzałam na mamę, a później przeniosłam wzrok na Harry'ego 
- kochanie, myśl pozytywnie, będziemy mieć wolny dom - uśmiechnął się 
- jesteś okropny - powiedziałam do niego - nie zapominaj że  jestem tu z Darcy 
- oj przestań jesteś już prawie dorosła, a Darcy, zapatrzona w bajki - zaśmiał się 
- Lil, jutro jedziemy na zakupy, jeśli chcesz możesz z nami jechać, kupisz sobie coś ładnego, no i na tą imprezę - przewróciła oczami 
- oczywiście że pojadę, dziękuje ! - krzyknęłam kiedy byłam już na schodach, szybko poszłam do swojego pokoju, rzuciłam się na łóżko, wyciągnęłam telefon, po czym napisałam do Marceli że idę na imprezę, opisała że  się cieszy i nie może się doczekać imprezy. Byłam tak podekscytowana, że zapomniałam się umyć i przebrać, że aż zasnęłam. 

                            **Następnego dnia rano**

Obudziły mnie promienie słońca przebijające się przez niezasłonięte żaluzje, przeciągnęłam się i wstałam z łóżka. 
Wzięłam ubrania z szafy i poszłam do łazienki tam, wzięłam prysznic, ubrałam się i zrobiłam lekki make up. 
Zeszłam do kuchni, kiedy tam weszłam wszyscy siedzieli i jedli śniadanie, w sumie co się dziwić jest po dziesiątej. 
Powiedziałam ciche "smacznego" i podeszłam do lodówki, wyciągnęłam z niej sok pomarańczowy i nalałam do szklanki, upiłam łyk. 
- dlaczego spałaś w ciuchach - zapytała nagle mama
- nie zdążyłam się przebrać i zasnęłam - usiadłam przy stole
- rozmawialiśmy wczoraj z twoją mamą o tym wyjeździe - zaczął Harrym, ale ja mu przerwałam 
- jednak nie jedziemy 
- nie, jasne ze jedziemy, pojedziemy w niedzielę z samego rana
- a dokładniej 
- o 4 trzeba wyjechać jeśli chcemy tam zajechać do 16 
- Boże to gdzie my jedziemy - podparłam głowę na prawej ręce i patrzałam na Harry'ego wyczekując odpowiedzi.
- no nad domki
- aha, fajnie wiedzieć, to o której na te zakupy ? - tym razem zwróciłam się do matki 
- o trzynastej pojedziemy, co ty się tak niecierpliwisz ? - zapytała popijając kawę 


                                       ***

- Liliana, jedziesz czy nie ?! - usłyszałam krzyk swojej rodzicielki 
- jadę ! - krzyknęłam i zbiegłam po schodach, Harry, mama i Darcy stali i patrzyli się na mnie jak na głupią. 
- ileż można - powiedziała
Wyszliśmy z domu, mama zamknęła drzwi na klucz i wsiadła do samochodu, to samo zrobiłam ja, a Harry podszedł do Darcy wziął ja na ręce,  wsadził do fotelika i zapiął pas bezpieczeństwa. 

                                            ***
- mamo a ta ? - wskazałam na błękitną sukienkę 
- Śliczna, możesz ją wziąć - uśmiechnęła się - a moja jak ci się podoba - pokazała mi swoja zdobycz, no nawet, nawet.
- rozumiem że mi ją będziesz pożyczać - zaśmiałyśmy się 
- a moje panie z czego się tak cieszą co ? - nagle podszedł do nas Harry z Darcy która kurczowo trzymała jego dłoń. 
- ładne wybrałyśmy - razem z mamą pokazałyśmy nasze sukienki 
- piękne - ucałował mamę w policzek 
- jeszcze tylko buty i można iść się bawić - powiedziała moja mama, prawdę mówiąc zdziwiło mnie jej zachowanie, bo nigdy jej takiej nie widziałam. 
Razem z mamą kupiłyśmy sobie jeszcze parę ciuchów  oczywiście buty, ona takie, a ja takie

CDN..

Hej ! 

Mam nadzieję że się podobał. Co u was ? 
Jeśli czytasz nie zaszkodziło by ci skomentować, to zajmie tylko sekundę. Chcę poznać waszą opinię. 

Pozdrawiam xx

niedziela, 20 października 2013

Rozdział 1

**Liliana**

Dzisiaj miła przyjść do mnie Marcela, moja nowa przyjaciółka która jest w mojej klasie, przeniosła się z Kanady. Mamy do zrobienia projekt na biologię, więc postanowiłyśmy że zrobimy go razem.
Siedziałam w salonie czekając aż przyjdzie, spojrzałam na zegarek, spóźnia się dwadzieścia minut, chciałam już do niej pisać gdzie jest, ale usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam z kanapy i szybkim krokiem ruszyłam aby otworzyć drzwi, kiedy je uchyliłam zobaczyłam średniego wzrostu blondynkę, kiedy mnie zobaczyła jej kąciki ust się lekko uniosły.
Gestem ręki zaprosiłam ją do środka i przywitałam całusem w policzek.
- Hej - powiedziałam  
-Hej- odpowiedziała radośnie, przeszliśmy do salonu i usiedliśmy na skórzanej kanapie – przepraszam że tak długo ale nie mogłam trafić- powiedziała z wyrzutem
- nic się nie stało, ale po pewnym czasie myślałam że mnie wystawiłaś
- nie no coś ty, ja ciebie nigdy – zaśmiała- a tak w ogóle to ładny dom 
- haha dzięki – uśmiechnęłam się – zabieramy się za ten projekt ? – spojrzałam na dziewczynę
- jasne – odwazejnmiała mój gest i wzięła do ręki książkę od biologii, którą tutaj wcześniej przyniosłam.
- może zaczniemy od tego  - pokazałam jej temat, który miałam wypisany w zeszycie
- okej wię..- nie dokończyła bo coś przykuło jej uwagę, byłam ciekawa o co chodzi więc odwróciłam się i ujrzałam mojego ojczyma w samych bokserkach, kurde to już drugi raz, kiedy jest u mnie koleżanka a on złazi na dół w samych bokserkach. Ughh
- Ykhm - odchrząknęłam, a ten momentalnie  odwrócił głowę w moją stronę - nie stać cię na ciuchy - powiedziałam z ironią 
- ymm, tak też miło cie widzieć, to może ja pójdę - powiedziała odkładając karton soku na blat i szybkim krokiem ruszył na piętro - przepraszam - czułam jak moje policzki płoną 
- k.. kto.. kto to był - wskazała palcem kierunek gdzie jeszcze chwile temu stał Harry 
- mój ojczym Harry- powiedziałam obojętnie
- ojczym ? -zdziwiła się - taki młody - spojrzała na mnie 
- młody, proszę cie on ma 30 lat- powiedziałam z rozbawieniem w głosie
- czyli ty nie jesteś jego córką 
- nie, on jest ojcem Darcy
- kto to Darcy - zapytała zdziwiona 
- a zapomniałam Darcy to moja czteroletnia siostra, córka Harry'ego 
- aha - pokiwała głową
                                                         
                                           **godzina później**

Przed chwilą skończyliśmy z Marcelą projekt, nudziło nam się więc postanowiłyśmy poplotkować trochę, kiedy z góry zeszła moja mama z Darcy. 
- dzień dobry - przywitała się Marcela 
- dzień dobry - uśmiechnęła się rodzicielka
- mamo to jest Marcela, nowa koleżanka z klasy to o niej ci mówiłam - poinformowałam mamę 
- miło cię poznać, napijecie się czegoś - zapytała 
- ja poproszę wody - Marcela 
- ja tak samo - uśmiechnęłam się 
- Darcy posiedź z dziewczynami ja zaraz przyjdę - powiedziała moja mama i poszła do kuchni. 
- chodź Darcy - zawołałam ją, z lekkim wahaniem podeszła, a ja ją posadziłam sobie na kolanach 
- cześć jestem Marcela - zwróciła się do czterolatki
- cześć - powiedziała z palcem w buzi trochę zawstydzona. Do salonu przyszedł Harry, tym razem był ubrany, Darcy szybko zerwała mi się z kolan i podbiegła do niego, ten schylił się do niej i wziął ja na ręce. 
- co księżniczko - powiedział do niej łaskocząc ja po brzuchu, podszedł do jednej z kanap i usiadł na niej - cześć dziewczyny - uśmiechnął się 
- Harry to jest Marcela, mówiłam ci o niej pamiętasz - spojrzałam na niego 
- Harry miło cię poznać- podał jej dłoń , a ona ją uścisnęła, po chwili dołączyła do nas mama, która przyniosła na tacy napoje. Każdy wziął dla siebie, oprócz Darcy. Rozmawialiśmy sobie na rożne tematy kiedy nagle Harry wyskoczył, z pomysłem żeby pojechać na plażę na parę dni do domków, w sumie to fajny pomysł, ale z rodzicami, wolałabym bardziej ze znajomymi. 
- świetny pomysł - odezwała się moja rodzicielka- Marcela jeśli chcesz możesz pojechać z nami, Lil będzie miała towarzysza  
- bez obrazy, ale ja nie chcę z wami jechać, bo kto w tym wieku jeździ z rodzicami na plaże, albo te podobne. - kiedy to powiedziałam uśmiechy znikły im z twarzy 
- zrobimy tak - Harry- ty weźmiesz sobie jeszcze paru znajomych, a my sobie swoich znajomych, i problem z głowy - klasnął w dłonie
- a Darcy - poniosłam jedną brew
- Darcy, pojedzie do babci - powiedziała mama
- no nie wiem 
- zgódź się będzie fajnie zobaczysz, nie będziesz chciała wracać - mówiła Kordelia
- hmm.... 



Hej !

I jak ? Mam nadzieję  że się podobało, chciałabym również poznać waszą opinię, więc jeśli to nie problem, moglibyście zostawić chociaż jeden komentarz :)

Pozdrawiam xx

sobota, 19 października 2013

Bohaterowie

                       Liliana  Green (16)

Uczennica, mieszka w Londynie wraz ze swoją matką, ojczymem i siostrą. Niedawno zapoznała się z nową koleżanką z klasy która po jakimś czasie stała się dla niej najlepszą przyjaciółką. Wytrwała, miła, dobrze wychowana, jej przyjacielem jest Michael, z którym zna sie od 12 lat. Wszyscy mówią na nią Lil. Lubi imprezować i kocha zakupy.                  


Kordelia Styles (Green) (32)
Matka Liliany i Darcy, żona Harry'ego Styles'a. Miła, sympatyczna, wrażliwa. Znajomi nazywają ją Keira, sądzą że bardziej jej pasuje to imię niż Kordelia. Jest właścicielką firmy perfum, które są znane na całym świecie. 

Harry Edward Styles (30)
Mąż Kordeli, ojciec Darcy, ojczym Liliany. Lubi poznawać nowych ludzi, z poczuciem humoru, kocha Liliane jak własną córkę. Zastanawia się nad pracą w szkole jako nauczyciel wf-u. 

Michael Davis (18)
Przyjaciel Liliany, zamierza zdawać na prawko. Od lat podkochuje się w Lilianie.  Miły, zabawny,gdy był mały miał psa Cecil'a, którego bardzo kochał, był jego najlepszym przyjacielem. 
Marcela Dixon (16)
Przeprowadziła się z Kanady, do Londynu. W Kanadzie miała chłopaka Rober'ta, z którym musiała zerwać, gdyż stwierdziła że związek na odległość nie ma sensu i nie przetrwa. Z pozoru wygląda na miła i sympatyczna, ale gdy się ją lepiej pozna, można zauważyć że pozory mylą. A kiedy ktoś nadepnie jej na odcisk potrafi być naprawdę niemiłą osobą. Lubi imprezować. 

Bohaterowie II planowi 


Jasminne Hughes (32)
Niall James Horan (32)
Zayn Javadd Malik (32)
Louis William Tomlinson (34)
Liam James Payne (32)
Harry Cody Walker (18)
Perrie Louise Edwards (32)


Hej !

Jest to mój pierwszy blog więc proszę o wyrozumiałość. 
Jeśli chcecie być na bieżąco podajcie swojego Twittera, kiedy pojawią się nowe rozdziały będę was informować. 
W tym blogu zespół nie istnieje. 
Jak pewnie już zauważyliście bohaterowie mają już po 30-34 lata, a nie po 19-24. Jeżeli kogoś to uraziło to przepraszam. Pewnie macie mnie już dosyć więc kończę. 


Pozdrawiam xx